Poczucie winy i wstyd

Obie te emocje pojawiają się, gdy nie udaje się nam spełnić pewnego standardu. Poczucie winy jest naturalną reakcją, gdy nie spełniamy społecznych oczekiwań, gdy moje zachowanie narusza moje wartości lub zasady moralne. Często towarzyszy mu chęć przeproszenia lub naprawienia krzywdy. Np. gdy wyjeżdżając z parkingu zahaczę o inny pojazd, mogę mieć poczucie winy, a w efekcie przepraszać oraz chcieć pokryć koszty naprawy szkody. Czyli poczucie winy pojawia się, gdy wiemy, że zrobiliśmy coś złego.

Z kolei wstyd częściej towarzyszy sytuacjom, w których nie spełniamy osobistego standardu, gdy czujemy się „gorsi”. Wyobraźmy sobie sytuację, gdy nie jestem w stanie spłacić pożyczki zaciągniętej u przyjaciela. Prawdopodobne jest wtedy odczuwanie wstydu oraz unikanie z nim kontaktu. Wstyd, tak jak smutek, skłania do wycofywania się z towarzystwa innych. Czasami zyskujemy wtedy przestrzeń, by pomyśleć, jak inaczej osiągnąć swoje cele.

Wstyd pojawia się też w sytuacjach, gdy doświadczamy odrzucenia ze strony bliskich nam osób, z powodu jakiejś naszej cechy albo jakiegoś zachowania.

 

Tak więc zarówno poczucie winy jak i wstyd mogą nas motywować do pozytywnego działania (np. do podtrzymywania ważnych relacji albo do szukania innych ścieżek prowadzących do celu). Obie te emocje mogą być cenne, jeśli skłaniają nas do odpowiedzialnego zastanowienia się nad swoim zachowaniem, własnym rozwojem oraz naprawą wyrządzonych szkód.

W powyższych kontekstach odczuwanie wstydu albo poczucia winy jest zrozumiałe. Jednak jest duża grupa osób, którym towarzyszą te emocje w prawie każdej sytuacji, nawet gdy nie są one uzasadnione (oparte na faktach).  Można wtedy zauważyć, jak bardzo życie danego człowieka jest podporządkowane chęci naprawy albo ukrycia swojego wyobrażonego deficytu. Pochłania to olbrzymie ilości energii i odbiera poczucie satysfakcji z życia i z siebie.

 

 

Źródło: „Transdiagnostyczna terapia poznawczo-behawioralna zaburzeń emocjonalnych” D. H Barlow i inni

„Terapia dialektyczno-behawioralna (DBT). Trening umiejętności” M. Linehan

Smutek

Smutek naturalnie pojawia się po stracie lub niepowodzeniu w obszarze dla nas ważnym (np. po śmierci bliskiego, utracie pracy, rozpadzie związku). Ale może się też pojawić, gdy uświadamiamy sobie rozbieżność między życiem realnym a wyobrażonym – wtedy często towarzyszy mu złość. Smutek można potraktować, jako rodzaj komunikatu, że możemy potrzebować czasu, by przepracować stratę albo niepowodzenie. Danie sobie przestrzeni, by zrozumieć utrata którego elementu jest dla nas najbardziej bolesna, daje szanse by w przyszłości inaczej postąpić. Np. przyjrzenie się co poszło nie tak w ostatnim związku, zwiększa szanse na to, by zbudować lepszą relację w przyszłości.

Smutek jest też sygnałem dla innych, że potrzebujemy wsparcia. Jako istoty społeczne, czasami potrzebujemy pomocy, by wrócić do równowagi. A oznaki smutku naturalnie zbliżają nas do siebie.

Łatwo zapomnieć o tej adaptacyjnej (chciałoby się rzec „socjalizacyjnej”) funkcji smutku, gdy zabarwia on całe nasze życie. Depresja jest skrają postacią/skrajnym nasileniem tej emocji.

Źródło: „Transdiagnostyczna terapia poznawczo-behawioralna zaburzeń emocjonalnych” D. H Barlow i inni

„Terapia dialektyczno-behawioralna (DBT). Trening umiejętności” M. Linehan

Złość

Złość  krzyczy, że zostaliśmy zranieni – informuje nas, że nam samym albo komuś dla nas istotnemu stała się krzywda. Tak jak i frustracja, pojawia się wtedy, gdy z jakiegoś powodu, nie możemy osiągnąć ważnego celu. Ostrzega nas, że nasze granice zostały naruszone. Motywuje do tego, by się bronić.

Mimo iż z całej rodziny emocji ma chyba najgorszą sławę, jest jednym z bardziej istotnych komunikatów. Sygnalizuje konieczność obrony, to że sytuacja nie jest taka, jakbyśmy chcieli/potrzebowali. Ponieważ jednak w społecznym rozumieniu często jest utożsamiana z zachowaniami agresywnymi, to wiele osób a wszelką cenę chce unikać wyrażania złości.

A przecież, gdy:

  1. nie mogę osiągnąć ważnego dla siebie celu, albo uniemożliwiono mi kontynuowanie istotnego dla mnie działania
  2. ktoś atakuje albo krzywdzi mnie, lub kogoś mi bliskiego
  3. zagrożony jest status mojej grupy społecznej albo jej integralność

odczuwanie gniewu jest całkowicie adekwatne.

 

 

 

Źródło: „Transdiagnostyczna terapia poznawczo-behawioralna zaburzeń emocjonalnych” D. H Barlow i inni

„Terapia dialektyczno-behawioralna (DBT). Trening umiejętności” M. Linehan

Lęk i strach

Lęk pomaga przygotować się na przyszłość, ostrzega przed potencjalnym niebezpieczeństwem. domaga się koncentracji uwagi na tym, co jest ‚niebezpieczne”, by móc zapobiec zagrożeniu lub je choć ograniczyć. Wskazuje też, że coś jest dla nas istotne – np. lęk odczuwany w chwili, gdy dziecko po raz pierwszy zostaje samo w domu. Emocja ta może nas motywować do tego, by już wcześniej budować u dziecka poczucie samodzielności i autonomii. Albo lęk odczuwany przed wystąpieniem publicznym, skłania nas do dokładnego przygotowania się do prezentacji.

 

Z kolei strach jest sygnałem alarmowym, który dostaliśmy od matki natury. Informuje, że znajdujemy się w niebezpieczeństwie. Wzbudza impuls do natychmiastowego działania, często bez namysłu. Np. w obliczu pożaru nie zastanawiamy się co zrobić, tylko od razu uciekamy i krzyczymy „pożar!”. W ten sposób nieprzyjemna emocja zapewnia nam bezpieczeństwo.

 

Pamiętajmy o tym, że strach jest adekwatny do sytuacji, jeśli:

  1. istnieje zagrożenie dla życia Twojego, lub kogoś na kim Ci zależy
  2. istnieje zagrożenie dla zdrowia Twojego, lub kogoś na kim Ci zależy
  3. istnieje zagrożenie dla dobrostanu Twojego, lub kogoś na kim Ci zależy!!!

 

Odczuwając intensywny lęk albo strach, łatwo jest zapomnieć, że są to ewolucyjnie uwarunkowane emocje. Że to dzięki nim przetrwaliśmy jako gatunek – to ich czuły filtr umożliwiał nam unikanie zagrożenia. Obecnie po prostu lampka ostrzegawcza nie zawsze zapala się w odniesieniu do realnego niebezpieczeństwa (czyli, gdy potrzeba bezpieczeństwa jest zagrożona). Świeci się ona również wtedy, gdy pod ostrzałem są nasze „wyższe wartości/potrzeby” (np. bliskości, rozwoju, autonomii).

Bywa też, że nadaktywny jest nasz radar wychwytujący potencjalne niebezpieczeństwa – wtedy wkraczamy na teren zaburzeń lękowych.

Źródło: „Transdiagnostyczna terapia poznawczo-behawioralna zaburzeń emocjonalnych” D. H Barlow i inni

„Terapia dialektyczno-behawioralna (DBT). Trening umiejętności” M. Linehan

Przystanek 3: reakcje wyuczone

1. Uczymy się na podstawie własnych doświadczeń

Bodźce wyzwalające nasze emocje i to co się dzieje, gdy ich doświadczamy, pozostawiają po sobie trwałe wrażenie. To czego się nauczymy, wpłynie na to, jak będziemy przeżywać podobną sytuację w przyszłości.

2. Uczymy się postępować w taki sposób, by uniknąć złego samopoczucia

Unikanie generalnie jest rozsądną i przystosowawczą strategią przetrwania. Uczymy się unikać sytuacji, obiektów, które w przeszłości wyrządziły nam krzywdę, albo sprawiły że źle się poczuliśmy – szczególnie jeśli mogą to też zrobić w przyszłości. Jeśli spojrzymy na świat zwierząt, jest to bardzo wyraźne (zając uciekający przed lisem, mysz uciekająca przed kotem itp.). Czyli uczymy się robić to, co sprawia, że czujemy się dobrze, a unikamy tego, co budzi szeroko pojęty dyskomfort.

Bywa jednak, że unikanie prowadzi do wyuczenia się zachowań, które nie są adekwatne do kontekstu sytuacji albo nie pomagają nam w osiągnięciu celu. Trudność z przełamywaniem unikania polega na tym, że strategia ta ogranicza możliwość uczenia się nowych rzeczy. A w konsekwencji nie możemy zweryfikować czy nowa sytuacja jest tak niebezpieczna, jak pierwotnie zakładaliśmy. Unikanie odbiera nam też możliwość sprawdzenia, jak realnie wygląda nasza umiejętność poradzenia sobie z sytuacją. Pozostajemy zamknięci w naszych wyobrażeniach na temat poziomu niebezpieczeństwa sytuacji i tego co potrafimy. Tym trudniej podjąć krok do zmiany.

3, Uczymy się postępować w taki sposób, by zapanować nad silnymi i przykrymi emocjami

Na przestrzeni życia często kształtuje się przekonanie, że nie można okazywać intensywnych emocji. Albo wręcz uczymy się, że okazywanie określonych emocji jest niewłaściwie.

 

 

Źródło: „Transdiagnostyczna terapia poznawczo-behawioralna zaburzeń emocjonalnych” D. H Barlow i inni

„Terapia dialektyczno-behawioralna (DBT). Trening umiejętności” M. Linehan

Przystanek 2: natura emocji

Jak ostatnio wspomniałam, celem wielu  osób, które zgłaszają się do gabinet, jest pozbycie się przykrych, niechcianych emocji.  Często towarzyszy im poczucie przytłoczenia przez emocje w tak dużym stopniu, że trudno im funkcjonować w różnych obszarach swojego życia tak jak chcą. Niestety odsuwanie od siebie emocji nie przynosi dobrych efektów. Im więcej energii wkładamy w tłumienie lub unikanie uczuć, tym trudniej jest iść naprzód, tym mniej uwagi poświęcamy istotnym dla nas sprawom.

Dlatego proponuję zamianę celu „nie czuć emocji X”, na „nauczyć się reagować na emocję X w inny sposób”.

 

Warto bowiem słuchać swoich emocji – podstawową ich funkcją jest komunikacja ważnych informacji na temat otaczającego świata. Bywa jednak tak, że źródło tych ważnych informacji staje się  źródłem przytłoczenia.

Wszystkie mocje, zarówno pozytywne jak i negatywne, są ważne i potrzebne – nawet te, które są dla nas niewygodne! Skąd byśmy wiedzieli, że  trzeba walczyć o swoje, gdyby nie złość? Jak orientowalibyśmy się, że znaleźliśmy się w niebezpieczeństwie, gdyby nie strach? Możemy myśleć o tych emocjach, że są niebezpieczne, złe, ale tak na prawdę dostarczają nam kluczowych informacji na temat naszego położenia. Motywują nas też do działania, byśmy chronili siebie i dążyli do osiągania swoich celów.

Niektórym emocje wydają się być wielką chmurą intensywnych uczuć. A tak na prawdę każde przeżycie emocjonalne można rozbić na 3 części (komponenty):

  1. co myślę – sposób myślenia o sytuacji wpływa na to, jak ją odczuwasz. Warto przyjrzeć się swoim myślom, gdy ostatnio czułeś daną emocję. Często jest tak, że podobne myśli uruchamiają się za każdym razem, gdy czujemy np. złość, lęk, poczucie winy, radość. Warto je znać.
  2. jak się czuję fizycznie – za każdym razem, gdy przeżywasz jakąś emocję, w twoim ciele zachodzi szereg zmian fizycznych. Np. strachowi towarzyszyć może napięcie mięśniowe, przyspieszone bicie serca. Smutek z kolei może być skojarzony ze zmęczeniem.
  3. co robię lub co chcę zrobić – każdej emocji towarzyszy jakiś impuls do działania. Niektóre z nich są pożyteczne (czujemy strach na widok dziecka stojącego na krawędzi parapetu, biegniemy i go mocno chwytamy). Inne z kolei są mniej adaptacyjne (czując lęk w sytuacjach społecznych unikam spotykania się z ludźmi).

 

Czasami bardziej wyraźny jest jeden komponent emocji niż inne. Ale zawsze warto rozpoznać wszystkie te części, ponieważ one wzajemnie na siebie oddziałują. Dzięki temu jest łatwiej zrozumieć, jak to się dzieje, że komunikacyjna funkcja emocji zamienia się w przytłaczające doznanie.

Popatrzmy na przykładzie:

Dostałam SMS od koleżanki, w którym odwołuje zaplanowane spotkanie. Pomyślałam „Nie chce się ze mną zadawać, jestem taką nudziarą”. Zauważam ucisk w gardle i uczucie zmęczenia. To rodzi myśl „Może położę się wcześniej do łóżka skoro i tak nie mam nic ciekawszego do roboty”. Położenie się do łóżka przynosi mi chwilową ulgę od negatywnych myśli i doznań fizycznych. Nadmiar czasu spędzanego w samotności w łóżku prowadzi jednak do nasilenia smutku. .

Rozbicie emocji na elementy składowe pozwala zrozumieć, skąd się one biorą i dlaczego się pojawiają.

 

 

Autor: Elżbieta Wojnar-Mróz

Źródło: „Transdiagnostyczna terapia poznawczo-behawioralna zaburzeń emocjonalnych” D. Barlow, T. Farchione

Podróż po emocjach: przystanek pierwszy

Bardzo często spotykamy się z potrzebą pacjentów dotyczącą „pozbycia się” jakiejś emocji. Niektórzy mówią: „Nie chcę już się tak bać”, „Nie wytrzymam już dłużej tego smutku”, „Nie mogę się tak złościć”, „Nie da się żyć z takim poczuciem winy”.

Myślę, że warto pójść tym tropem. Bowiem odczuwanie silnych emocji może być niewygodne dla danego człowieka. Każdy z nas w różnych chwilach swojego życia może odczuwać przez jakiś czas trochę większe nasilenie złości, smutku, lęku lub poczucia winy. Emocje te są reakcją na zaistniałą sytuację – a właściwie sytuacje te rezonują w nas w określony sposób. Nie znaczy to jednak, że mamy do czynienia z zaburzeniem emocjonalnym.  W najbliższym czasie zaproszę Państwa na wycieczkę po krainie emocji. Dzisiaj jednak chciałabym na chwilę zatrzymać się na kilku cechach, które powtarzają się w zaburzeniach emocjonalnych. Mówiąc o zaburzeniu emocjonalnym mam na myśli całą grupę różnych diagnoz, których wspólnym mianownikiem jest trudność w tolerowaniu pewnych fragmentów przeżywania (np. zaburzenia lękowymi, nastroju, PTSD, zaburzenia odżywiania, zachowania autoagresywne,  unikowe rysy osobowości). Jest to sposób patrzenia na emocje prezentowany m.in. przez D. Barlow w „Transdiagnostycznej terapii poznawczo-behawioralnej zaburzeń emocjonalnych”.

A wracając do cech:

 

Po pierwsze: częste silne emocje

Jest to związane z biologicznie uwarunkowaną wrażliwością emocjonalną (niektórzy tak po prostu mają, że doświadczają bardziej intensywnych emocji w odpowiedzi na różne sytuacja życiowe). W tym punkcie kluczowa jest jednak reakcja na te emocje – nie wszyscy uważają, że takie przeżywanie jest przytłaczające i zakłóca funkcjonowanie. W ten sposób przechodzimy do:

po drugie: negatywna reakcja na emocje

Osoby, które cierpią na jakiekolwiek zaburzenie emocjonalne najczęściej negatywnie myślą o swoich emocjach. Bywają surowi dla siebie  związku z tym, że reagują w określony sposób („Nie powinnam się tak czuć”, „Jestem słaba, skoro to mnie aż tak bardzo denerwuje”). Często mają przekonanie, że silne emocje wiążą się z negatywnymi konsekwencjami („Jeśli będę smutna, to wszyscy mnie opuszczą”, „Jeśli pozwolę sobie na smutek, to nie będę potrafiła później przestać się smucić”, „Jeśli zobaczą, że się boję, to mnie  wyśmieją”).

Co ciekawe, również „pozytywne emocje” mogą budzić negatywne przekonania („Jeśli będę się teraz cieszyć związkiem, to tym bardziej będzie bolało, gdy się rozstaniemy”).

Po trzecie: unikanie emocji

Jest to logiczna  konsekwencja negatywnego postrzegania własnych emocji – staram się unikać tego, co oceniam jako nie-OK. Wpadamy jednak wtedy w pułapkę unikania. Próby odsunięcia od siebie emocji na krótką metę poprawiają samopoczucie, ale długofalowo przyczyniają się do częstszego przeżywania jeszcze silniejszych emocji. W dodatku wycofywanie się z różnych zajęć, by nie czuć określonych emocji, bardzo ogranicza nasze życie. Coraz trudniej jest czerpać radość z codziennych zajęć.

 

 

Autor: Elżbieta Wojnar-Mróz

Źródło: D. Barlow ” Transdiagnostyczna terapia poznawczo-behawioralna zaburzeń emocjonalnych”

Ta strona używa ciasteczek (cookies) dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close