O martwieniu się kilka słów – cz.2

Kilka dni temu zastanawialiśmy się nad tym, co sprawia, że całkowicie naturalny proces martwienia się w pewnym momencie zaczyna przeszkadzać w funkcjonowaniu. Wyodrębniliśmy kilka czynników przyczyniających się do utrzymywania zamartwień.

Dziś idąc dalej tym tropem chciałam przytoczyć przykład, którym posługuje się D. Clark i A. Beck w książce pt. „Zaburzenia lękowe”.

Gdyby sobie wyobrazić, że pracujemy w firmie, która ,a duże trudności finansowe i z tego powodu zwolniła wielu pracowników, to zupełnie naturalną i realistyczną rzeczą jest myślenie: „Czy będę następny? Czy ja też stracę pracę?” Ale od sposobu, w jaki będziemy myśleć o tej sytuacji, zależy czy normalne martwienie przekształci się w trudny do opanowania stan zamartwienia. Gdyby przełożyć czynniki, o których ostatnio pisałam, na sposób analizy tej sytuacji, to mogłoby to wyglądać jak poniżej.

Może zaczniesz od katastrofizowania, myśląc tylko o 20% osób, które zostały zwolnione, pomijając tych, którzy nadal pracują. Może trudno jest Ci uznać, że przyszłość jest niepewna i nie da się jej poznać, że zarówno korzystne jak i niepomyślne wydarzenia zachodzą niezależnie od nas i nie mamy możliwości ich przewidzenia. Można też nieustannie powtarzać sobie, że nienawidzę ryzyka, a w efekcie bez końca będziesz myśleć o tym, jak poradzisz sobie bez pracy. Jest duża szansa, że wszystkie pomysły, na które wpadniesz, wydadzą ci się przerażające i niezadowalające. Tym większa jest wtedy szansa, że nadal będziesz o tym myśleć. Równolegle, bardzo starasz się nie martwić, ale nie można przestać, a to zaczyna jeszcze bardziej niepokoić i zniechęcać. Często pojawia się przekonanie, że należy martwić się możliwością utraty pracy, by być przygotowanym na najgorsze (by nie dać się zaskoczyć). Ale zmartwienie nie ustępuje i zaczyna mu jeszcze towarzyszyć niepokój o to, jak wpływa na zdrowie i sprawność w pracy. Martwisz się, że tak bardzo będziesz się martwił, że zamartwianie doprowadzi do tego, czego najbardziej obawiasz się – do utraty pracy. I tak grzęźniesz w patologicznym procesie martwienia się.

Terapia poznawcza jest więc w dużej mierze ukierunkowana na główne cechy procesu martwienia się, które go nasilają. Głównym celem jest nauczenie się rozmaitych strategii zmierzających do lepszego panowania nad zamartwianiem.

Źródło: David A. Clark, Aaron T. Beck „Zaburzenia lękowe. Podręcznik z ćwiczeniami opartymi na terapii poznawczo-behawioralnej”

Autor: Elżbieta Wojnar-Mróz

Ta strona używa ciasteczek (cookies) dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close