Indywidualna instrukcja obsługi siebie i świata

Skoro już zaczęliśmy zastanawiać się nad naszą specyficznością poznawczą (zaczynając od pochylenia się nad modelem ABC i nad myślami automatycznymi), to kontynuujmy tą podróż. Kolejny przystanek to schematy poznawcze. Przyjrzyjmy się jednej z definicji: „stanowią spójną i utrwaloną wiedzę jednostki sformułowaną na podstawie wcześniejszych doświadczeń i reakcji. Odpowiadają za wydobywanie z pamięci zdarzeń i informacji zgodnych z nastrojem danej osoby. W sytuacji niejednoznacznej schematy stanowią wskazówkę do interpretacji napływających informacji. W rezultacie interpretacja nowych informacji często odbywa się w zgodzie z podstawowymi przekonaniami i oczekiwaniami.” (Segal, Lau, Rokke 1999)

Ale co to tak naprawdę oznacza?

Po pierwsze: na ich rozwój wpływają nasze najwcześniejsze doświadczenia – to co obserwujemy w domu rodzinnym, czego doświadczamy w dzieciństwie ze strony bliskich nam osób. Oznacza to, że ta wrodzona wiedza o sobie jest swoistym odzwierciedleniem tego, co mówili nam bliscy, jak nas traktowali. Dlatego jeśli te doświadczenia są w przeważającej większości negatywne (np. utrata kogoś bliskiego, ciągła krytyka, wysokie wymagania ze strony rodziców), to wykształcają się dysfunkcjonalne (niepomocne) schematy myślenia o sobie. Bo wyobraźmy sobie, że idziemy w świat myśląc o sobie w kategoriach: „zawsze będę sam”; „muszę podporządkowywać się innym”, „nie można mnie kochać”. To bardzo ciężki bagaż…..

Po drugie: wiedzę zawartą w schematach wykorzystujemy nie w pełni świadomie. To tak, jak za jedyny możliwy, naturalny uznaje się fakt, że oddychamy powietrzem i dlatego funkcjonujemy na powierzchni ziemi. A zupełnie inaczej zapatrują się na tą kwestię ryby .. Podobnie dzieje się w kontekście wiedzy zawartej w schematach, która determinuje nasze zachowanie. Bardzo rzadko weryfikujemy treść, która wypływa ze schematu, często jesteśmy jej nieświadomi. Część tej treści dotyczy siebie samego (np.: „jestem głupia”, „jestem słaby”, „jestem inny, dziwny”), a reszta świata i innych osób (np.:„ludzie są podstępni”, „ludzie są z natury prawdomówni”, „świat jest zagrażający”).

Bardziej powierzchowne są przekonania pośredniczące, które często przyjmują formę: „jeśli…, to…” (np.: „Jeśli osiągnę sukcesy, to wtedy zasłużę na miłość”, „ Nikt nie zauważy mojej słabości, jeśli będę w centrum uwagi”, „Jeśli powiem, co czuję, to gorzko tego pożałuję”). Czasem mogą brzmieć jak ogólna zasada, którą kierujemy się w życiu (np.: „Ludziom nie można ufać”, „Bądź czujny”).

Po trzecie: każdy z nas funkcjonuje zgodnie ze swoim indywidualnym zbiorem zasad, prywatną „instrukcją obsługi świata i siebie”. Dzięki temu łatwiej jest nam ocenić sytuację i wybrać strategię działania. Ale również sprzyja selekcji informacji, które pasują do już istniejących zapisów w podręczniku. Dzięki temu nie wystawiamy się na odczuwanie dyskomfortu (nie występuje dysonans poznawczy oraz jest zachowana spójność pomiędzy tym, jak dotychczas rozumieliśmy świat i jego reguły, a tym czego obecnie doświadczamy). Podobna sytuacja zachodzi, gdy w kiosku wybieramy gazetę – najchętniej sięgniemy po ten tytuł, który jest zgodny z naszym światopoglądem (lektura artykułów prezentujących odmienne stanowisko może budzić zbyt dużą złość). Ale jakkolwiek dzięki tej strategii minimalizujemy ryzyko wystawiania się na frustrację, lęk czy smutek, to również odbieramy sobie możliwość asymilacji aktualnych doświadczeń. A w efekcie trudniej dochodzi do zmian istniejących przekonań.

Na koniec: pamiętajmy jednak o tym, że jakakolwiek jest treść naszych przekonań, nawet jeśli w dniu dzisiejszym odczuwamy negatywne ich konsekwencje (np. „chciałabym móc zadowolić się zrobieniem czegoś na 80%, ale nie potrafię i nadal staję na głowie by dojść do perfekcji. Kiedyś było wykonalne osiąganie 100%, ale przy dwójce dzieci, pracy na półtorej etatu, starzejących się rodzicach nie potrafię już być tak samo idealną żoną i gospodynią domową, jak przed tymi zmianami”.), to kiedyś, dawno temu zasady te były one dla człowieka pomocne. Dzięki takiej a nie innej „instrukcji obsługi świata”, było możliwe przetrwanie do dnia dzisiejszego. Bywa jednak tak, że z biegiem czasu przekonania stają się coraz bardziej obciążające. Do zweryfikowania skuteczności tych strategii w życiu codziennym, uelastycznienia pewnych założeń bywa pomocna terapia.

 

Źródło: „Psychoterapia poznawczo-behawioralna. Teoria i praktyka” A. Popiel, E. Pragłowska

Opracował: Elżbieta Wojnar – Mróz

Człowiek jako zaprogramowana rakieta?

Pewnie każdy zauważył, że są takie sytuacje, w których bezrefleksyjnie, niemal z automatu w określony sposób myślimy o tym, co się dzieje. A potem, jak w reakcji łańcuchowej, bezwiednie działamy. Czasami taki mechanizm może być przez nas nawet nie identyfikowany. Ale są takie chwile, gdy poniewczasie się orientujemy, co się wydarzyło; gdy konsekwencje tego bezwiednego wzorca działania są dla nas z różnych powodów utrapieniem.

Wszystko zaczyna się właśnie wtedy, gdy dokonujemy interpretacji rzeczywistości (zgodnie z modelem ABC) – czyli, gdy po prostu jakoś myślimy o tym, co się właśnie dzieje, czego jesteśmy świadkami. Pierwszym, najbardziej dostępnym elementem tego poznawczego sposobu opracowywania świata, są myśli automatyczne.

Myśli automatyczne:

  • mają formę skrótowych zdań, obrazów lub wspomnień np. stwierdzeniu „Mój mąż się spóźnia. Nie obchodzą go moje uczucia” towarzyszy obraz męża żartującego z kolegami w pracy.
  • Myśli te są najbardziej dostępne i „powierzchowne” – stąd w terapii znaczna koncentracja na uczeniu pacjenta ich obserwacji. Jest to pierwszy krok do identyfikacji przekonań pośredniczących i kluczowych
  • Często mają formę nakazów, poleceń czy konieczności
  • Mają skłonność do zaczerniania, zakłamywania obrazu rzeczywistości
  • pojawiają się spontanicznie, a nie jako rezultat głębokiej refleksji;
  • są stałe i wzmacniają się wzajemnie – jedna myśl wywołuje następne i tworzy się reakcja łańcuchowa
    często mijają niezauważone, a towarzysząca im emocja jest łatwiej rozpoznawalna;
  • są przyjmowane za prawdziwe bez żadnej refleksji czy oceny
  • racjonalna odpowiedź na myśli automatyczne powoduje zazwyczaj pozytywną zmianę w zakresie emocji
  • Przypominają reakcję naciśnięcia guzika i odpalenia rakiety.

 

Opracowała: Elżbieta Wojnar-Mróz

Ogólny sposób patrzenia na problemy, czyli model ABC Ellisa

Jednym z podstawowych modeli rozumienia problemów jest model ABC A. Ellisa. A to wydarzenie aktywizujące (Activating event), B – przekonania (beliefs) a C – konsekwencje (consequences), do których należą emocje, zachowania oraz objawy fizjologiczne. Ellis zauważył, że każde wydarzenie możemy rozpisać w tym modelu.

Różne sytuacje, wydarzenia aktywizujące (w myśl modelu ABC) są tylko pretekstem do aktywacji myśli. Myśli te odzwierciedlają z kolei bardziej utrwalone przekonania danej osoby na temat siebie, innych ludzi, świata i reguł nim rządzących.

Zjawisko, które opisuje model ABC występuje u wszystkich ludzi. Problemem staje się wtedy, gdy owe myśli są wyrazem ugruntowanego i aktywizowanego w wielu sytuacjach myślenia o sobie, swojej przyszłości, możliwościach. Wtedy bowiem jest ryzyko występowania np. depresji.

Przekonania leżą u podstaw naszych Myśli Automatycznych (MA). Myśli automatyczne to najbardziej dostępna analizie forma poznania w reakcji na rzeczywistość. Zawsze pojawiają się po zadziałaniu bodźca (np. zachowania drugiej osoby, dźwięku, obrazu a czasem wspomnienia). Aktywizują się one w momencie nadawania znaczenia jakiejś sytuacji i towarzyszą im określone emocje. Często traktujemy je jako własne opinie, które jednak uznajemy za prawdę ogólną (mylimy fakty z opiniami; myśli zyskują z automatu status oczywistości, faktu). Co ciekawe, treść MA nie zależy tak naprawdę od sytuacji – są one specyficzne dla danego człowieka w wielu różnych okolicznościach. Podobną treść mają myśli pacjentów o tej samej diagnozie i jest ona charakterystyczna dla określonych stanów emocjonalnych. Mówimy wtedy o tzw. specyficzności poznawczej różnych zaburzeń psychicznych.

Z reguły myśli automatyczne mają charakter werbalny (są zdaniem lub równoważnikiem zdania). Czasem jednak przyjmują formę wyobrażeń, obrazów pojawiających się w umyśle.

UWAGA!

To interpretacja zdarzeń wpływa na nasze emocje, a nie same zdarzenia! To samo zdarzenie może wywołać różne reakcje w zależności od tego, jakie znaczenie mu przypiszemy. To przekonania, myśli, interpretacje, przypuszczenia i inne wzorce myślowe determinują reakcje na sytuacje, które nas spotykają w życiu!

Opracowała: Elżbieta Wojnar-Mróz

Jak wygląda sesja terapeutyczna, gdy pacjentem jest nastolatek?

Terapia nastolatka nieco różni się pod względem formalnym od terapii osoby dorosłej. Jeśli nastolatek nie ukończył jeszcze 18 roku życia, nie jest osobą pełnoletnią, konieczne jest wtedy aby rodzice wyrazili zgodę na uczestnictwo dziecka w terapii. Konieczna jest zgoda obojga rodziców. Zazwyczaj jest tak, że to rodzice płacą za terapię dziecka ze względu na to, że dziecko nie jest jeszcze niezależne finansowo, jest to również różnica w porównaniu z terapią osoby dorosłej.

Przed rozpoczęciem terapii podpisujemy kontrakt terapeutyczny. Jest w nim określone to, czego może spodziewać się po terapii i jakie wobec niej obowiązki ma nastolatek, jakie rodzic, a jakie terapeuta. Określamy jak często będziemy się spotykać, na jakich zasadach, jak działa zasada poufności, w jaki sposób odwoływać sesje. Ważnym elementem kontraktu z nastolatkiem jest określenie na jakich zasadach będzie odbywała się współpraca z rodzicami. To zrozumiałe, że rodzice interesują się przebiegiem terapii, chcą wiedzieć czy ich dziecko czuje się lepiej, mają swoje własne obawy i wątpliwości. Zasada poufności mówi o tym, że wszystko to, co mówi pacjent zostaje między nim a terapeutą. Ta zasada obowiązuje również w przypadku dzieci i nastolatków. Podobnie- jedynym wyjątkiem jest sytuacja, w której pacjent informuje o zamiarze skrzywdzenia siebie lub innej osoby- wtedy terapeuta jest zobowiązany złamać zasadę i poinformować rodziców.

Jednak, ze względu na to, że nastolatek mieszka z rodzicami, mają oni nadal duży wpływ na jego sposób myślenia o sobie/ świecie i na jego emocje. Często jest tak, że rodzice są zdezorientowani, nie wiedzą w jaki sposób reagować na trudności dziecka. Często reagują w taki sposób, który wydaje im się najlepszy, mając dobre intencje, ale nie mając świadomości w jaki sposób w rzeczywistości pewne komunikaty czy zachowania wpływają na dziecko. Przykładowo, mówiąc do nastolatka przeżywającego epizod depresji: „inni mają większe problemy a sobie radzą”, „głowa do góry”, „ja się miałam w życiu gorzej, ty masz wszystko”, z dobrą intencja zmotywowania dziecka, nie posiadają wiedzy, że ten rodzaj komunikatu pogłębia tylko smutek i negatywne myślenie o sobie.
Dlatego ważne jest zaangażowanie rodziców w terapię. Sam sposób zaangażowania zależy już od konkretnej osoby. Generalna zasada jest taka, że im mniejsze dziecko, im młodszy nastolatek, tym więcej rodzica w terapii.

Dbając o komfort pacjenta, kiedy terapeuta uważa, że warto byłoby zaprosić rodziców/ rodzica na sesję, ważne jest aby wyjaśnił przyczyny swojego pomysłu i poprosił o zgodę dziecka. Jeśli z jakichś powodów nastolatek nie wyraża zgody na udział rodzica w sesji, terapeuta może wspólnie z pacjentem zastanawiać nad powodami tej decyzji, analizować i weryfikować myśli związane z tym czego nastolatek się obawia, czego spodziewa się po takiej sesji. Jeśli z jakichś powodów, ważnych dla dziecka , nastolatek nie chce zaprosić rodziców na sesję, terapeuta może też przekierować rodziców do innego terapeuty. Zazwyczaj unikamy sytuacji spotkań terapeuty z samymi rodzicami. Ważne jest, aby pacjent był obecny podczas takich spotkań, aby mieć poczucie, że nic nie dzieje się poza jego plecami, mieć poczucie bezpieczeństwa. Przed wspólnym spotkaniem z rodzicami terapeuta omawia z dzieckiem o czym będą rozmawiać, a jakich tematów nie będą poruszać- bierze tutaj pod uwagę w pełni zdanie pacjenta. Podczas wspólnych sesji terapeuta przekazuje rodzicom informacje dotyczące diagnozy, informuje o wspierających i nie wspierających sposobach reagowania, a także- jeśli jest taka potrzeba- aranżuje taką przestrzeń, w której nastolatek i rodzic w bezpiecznych warunkach i na ściśle określonych zasadach mogą powiedzieć sobie różne trudne rzeczy i wspólnie szukać rozwiązania jakiegoś konkretnego problemu. W tej ostatniej sytuacji terapeuta jest bardziej moderatorem.

Jeśli wspólne spotkania nie przynoszą oczekiwanych rezultatów, lub terapeuta uważa, że kilka konsultacji to niewystarczająca przestrzeń do pracy nad relacją rodzice- dziecko, może skierować rodziców z dzieckiem na terapię rodzinną. Terapia rodzinna to taka forma terapii, która może być prowadzona równolegle do terapii indywidualnej nastolatka, ma na celu naprawę relacji, ale też przyjrzenie się problemom dziecka z perspektywy całego systemu rodzinnego. Terapia rodzinna nie identyfikuje dziecka jako „problemu”- patrzy na sieć wzajemnych powiązań i relacji, które skutkują pewnymi zachowaniami każdego z członków rodziny- jest to często bardzo odciążające dla nastolatka, który nie jest traktowany jako jedyny „zaburzony”, czy jako jedyny w rodzinie mający i sprawiający problemy. Wreszcie- kiedy terapeuta stwierdza, że rodzic/ rodzice nie są w stanie pomóc dziecku, ze względu na własne silnie zakorzenione schematy, przekonania i trudności emocjonalne- może skierować mamę lub tatę na psychoterapię własną. Do innego psychoterapeuty. Często jest to również odciążające dla nastolatka, ponieważ ma poczucie, że mama/ tata sobie poradzą, są „zaopiekowani”. Dzieci widząc to, w jaki sposób rodzice przeżywają ich problemy, jak się martwią, jak silne emocje okazują, często doświadczają silnego poczucia winy. Myślą, że to oni są powodem tego, że rodzice źle się czują, że tylko przysparzają problemów. Kiedy rodzic rozpoczyna własną terapię, dziecko może poczuć ulgę- nie jest odpowiedzialne za emocje i sposób przeżywania całej sytuacji swojego rodzica.

 

Autor: Justyna Piękoś

Czym jest CHAD, czyli choroba afektywna dwubiegunowa?

    1. Choroba Afektywna Dwubiegunowa czy Depresja Maniakalna jest zaburzeniem nastroju polegającym na znacznie zmienionym, w stosunku do zwykłego stanu, nastroju bądź jego huśtawkach

    2. CHAD charakteryzują zwyżki nastoju polegają na euforycznym bądź podwyższonym nastroju, a zniżki nastroju na niskim nastroju gdzie trudno jest odczuwać jakąkolwiek przyjemność

    3. podwyższony nastrój nazywamy epizodem maniakalnym a obniżony nastrój epizodem depresyjnym

    4. epizody mogą mieć nasilenie od lekkiego do poważnego i wpływają na to jak chory myśli, czuje i zachowuje się

    5. pojawia się u około 1% populacji. U 1 na 100 osób epizod może wymagać hospitalizacji

    6. odsetek chorych kobiet i mężczyzn jest taki sam

    7. typowo zaburzenie pojawia od 20-30 roku życia

    Mania

    1. Mania- znacznie podwyższony nastrój, charakteryzujący się euforią, drażliwością, ekstremalnym stanem pobudzenia

    2. Hipomania- lżejsze nasilenie objawów, można sobie z nim poradzić bez konieczności hospitalizacji ponieważ pacjent pozostaje w kontakcie z rzeczywistością. Pomiędzy manią a hipomanią istnieje cienka granica, która łatwo przekroczyć!

    Depresja

    Nastrój depresyjny opisywany jest jako stan, w którym nastrój jest znacznie obniżony. Określenie jego dotkliwości, uporczywości objawów i czasu trwania pozwalają odróżnić epizod depresji ciężkiej, który jest drugim ekstremalnym stanem w CHAD, od epizodu o mniejszym nasileniu objawów.

    OBJAWY

    • Drażliwość

    • Utrzymujące się poczucie smutku, lęku bądź pustki

    • Zmniejszona potrzeba snu

    • Niewystarczający, niezawalający sen

    • Poczucie gonitwy myśli

    • Poczucie braku nadziei, niskiej samooceny

    • Zwiększona gadatliwość i potrzeba kontaktów społecznych

    • Zmniejszone zainteresowanie zachowaniami przyjemnymi

    • Zwiększona aktywność nakierowana na osiągnięcie konkretnego celu

    • Słaba koncentracja uwagi

    • Podwyższone w porównaniu do zwykłego libido

    • Myśli o samobójstwie

    • Łatwość w rozpraszaniu uwagi

    • Podniesiona samoocena

    • Impulsywne podejmowanie decyzji

    Opracowała: Aleksandra Litarowicz-Prus

Błędne koło niepokoju

Dziś kolejna część dotycząca obaw.

Pierwsze, na co zwraca uwagę D. Carbonell to traktowanie wątpliwości jako zagrożenia. To pierwsza pułapka niepokoju, o której wspomina. I tak naprawdę od tego wszystko się zaczyna. Gdy „Co, jeśli….” zaczynamy traktować jako „Na pewno się stanie.”, gdy wystąpienie myśli jest dla nas równoznaczne z tym, że ich treść się stanie rzeczywistością (fuzja myśli i rzeczywistości w OCD). Gdy wpadamy w pułapkę traktowania dyskomfortu związanego z wątpliwością tak, jakby to było realne zagrożenie, to `to za wszelką cenę próbujemy usunąć te niepokojące myśli z głowy. Powtarzamy więc sobie „Nie myśl o tym!”; przekonujemy się, że do tego czego się obawiamy nie dojdzie. Często efektem takiej wewnętrznej kłótni jest jednak tylko nasilenie lęku. Równocześnie domagamy się od bliskich zapewnienia, że będzie dobrze, że na pewno nic się nie stanie. Jednak nawet gdy tak mówią, to i tak pojawia się wątpliwość, czy przypadkiem jedynym powodem takiej ich odpowiedzi nie jest to, że po prostu już nie chcą słuchać naszych utyskiwań.

Wpadamy w błędne koło niepokoju – coraz silniejsze obawy sprawiają, że nieustannie z nimi próbujemy się zmagać, ale zamiast zamierzonej ulgi odczuwamy coraz więcej wątpliwości. Z reguły nasze wysiłki, by przestać ulegać niepokojowi, obracają się przeciwko nam. Szczególnie, że często porażkę udowodnienia sobie, że nic złego się nie stanie, przyjmujemy jako dowód, że coś złego nastąpi. Na tą przewrotność bradzo jasno wskazuje D. Carbonell. Na tym polega kolejna pułapka. Szczególnie, że nie jesteśmy w stanie dowieść że coś się nie wydarzy. Możemy tylko określić, że prawdopodobieństwo jest znikome. Ale gdy pozostaje nawet tak niewielka szansa w kontekście obszaru, który jest dotknięty niepokojem, to wtedy trudno jest tolerować nawet taki cień.

Większości z nas wystarczy, że nie mamy szczególnego powodu do zamartwiania. Zakładamy wtedy, że wszystko jest dobrze. Ale gdy pragniemy poczuć całkowitą pewność, że nie ma problemu, zaczynamy bez przerwy sobie udowadniać, że kłopot, którego się boimy nie istnieje i nigdy się nie pojawi. Czyli w poszukiwaniu całkowitej pewności zaczynamy sami siebie przekonywać, że nic nigdy się nie stanie. A im dłużej myślimy i jakimś temacie, tym większa jest szansa, że zaczniemy sami mieć wątpliwości, czy na pewno to jest niemożliwe. Takie dążenie do pewności sprawia, że wystawiamy się na coraz więcej znaków zapytania.

 

Opracowała: Elżbieta Wojnar-Mróz

Niepokój. Zwodnicza relacja między człowiekiem a jego obawami.

Niepokój powszechnie uprzykrza życie ludziom. Obawy to nic innego jak doświadczane przez nas myśli i obrazy, które sugerują niekorzystny przebieg przyszłości. Mimo iż nie znamy przyszłości, niepokój przekonuje nas, że wie, co nastąpi. Wmawia nam, że będzie bardzo źle.

Obawy często przychodzą nieproszone. Przekazują ostrzeżenie raz za razem. I chociaż wyczuwamy, że te obawy są przesadzone i dotyczą mało prawdopodobnych scenariuszy, to nie potrafimy ich oddalić. Często wtedy zamiast skupiać się na realizacji planów na dany dzień, zaczynamy skupiać uwagę na swoim wewnętrznym świecie ( pełnym wyobrażeń o możliwych trudnościach, kłopotach).

Istnieje coś takiego, jak relacja z niepokojem. Buduje ją:

  • znaczenie, jakie przywiązujemy do niepokojących myśli
  • sposób, w jaki je interpretujemy
  • nasze samopoczucie (fizyczne i psychiczne) w reakcji na te obawy
  • nadzieje na poradzenie sobie z nimi
  • sposób, w jaki chcemy spełnić te nadzieje
  • sposób, w jaki nasze zachowanie wpływa na to, jak wiele doświadczamy niepokoju
  • sposób w jaki niepokój wpływa na nasze zachowanie
  • przekonania na temat samego niepokoju.

David Carbonell w swojej książce pt. „W pułapce niepokoju” wskazuje kilka pułapek niepokoju. I to nim przyjrzymy się w kilku najbliższych tygodniach. Umiejętność rozpoznawania tych pułapek (również w swoim codziennym życiu) pozwala podjąć kolejne kroki, by zmienić swoją relację z niepokojem. Możliwym wtedy się staje zauważenie zwodniczej natury obaw.

Zacznijmy więc od początku. Doświadczanie niepokoju może być problemem samym w sobie, albo może przebiegać w procesie różnych zaburzeń lękowych. Jeszcze nie zdarzyło się, by ktoś chciał się bardziej zamartwiać. Wręcz przeciwnie. W dodatku nie doceniamy niepokoju, bo tak na prawdę rzadko ma nam do przekazania nowe i użyteczne informacje. Z reguły ponawia tylko wiadomość o czymś, o czym już wiemy, albo uprzedza przed nieprawdopodobnym. To, co przekazuje niepokój zazwyczaj mija się z rzeczywistością. Dlatego to bardziej dręczenie niż informowanie. Obawy nie opierają się na prawdopodobieństwie, a na strachu!

A jednak nie możemy wyłączyć własnego mózgu. Choć instynkt karze odeprzeć niepokój, obawy. Jednak nasze wysiłki do skończenia z zamartwianiem się zazwyczaj tylko pogarszają sytuację. Nie jest to jednak sytuacja bez wyjścia. Niepokój tak na prawdę nas oszukuje. Prowokuje nas, podstępnie wymuszając działania, które jak wierzymy, pomogą nam, choć w rzeczywistości tylko nasilają nasze kłopoty i dręczą coraz uporczywiej. Dlatego też to nie słabość, nieudolność człowieka jest powodem nieskutecznej walki z niepokojem. Mamy trudność z rozwiązaniem problemu, bo ulegamy złudzeniu, że uda się z to z pomocą narzędzi, które podpowiada niepokój. A one tylko gruntują i pogłębiają obawy.

 

Opracowała: Elżbieta Wojnar-Mróz

Ruminacje a myślenie dotyczące rozwiązywania problemu

Ruminacje to powtarzające się myśli związane z przeszłością, dotyczące własnej osoby- rozpamiętywanie swoich przeszłych błędów, niepowodzeń. Charakteryzują się tym, że:

  • polegają na wielokrotnym odtwarzaniu przeszłych wydarzeń, zastanawianiu się nad nimi, szukaniu szczegółowych odpowiedzi na pytanie „dlaczego” ( np. „dlaczego się tak zachowałem…”, „dlaczego zawsze muszę coś zepsuć”, itd.). Skupiają się na samokrytycznych myślach które przeszkadzają nam w znajdywaniu właściwych rozwiązań.
  • są nastawione na przeszłość
  • są nieproduktywne- nie pomagają w rozwiązaniu problemów
  • sprawiają, że czujemy się coraz gorzej
  • zabierają bardzo dużo czasu w ciągu dnia
  • trudno się z nich wyswobodzić, trudno z nich „wyjść”, nakręcają się- próbując znaleźć odpowiedź na pytanie „co jest ze mną nie tak?”, „dlaczego tak się zachowałem” próbujemy „uczyć się na błędach”- Ludziom, którzy mają ruminacyjny styl myślenia wydaje się, że takie rozpamiętywanie i rozmyślanie o przeszłości jest sensowne- wydaje im się, że dzięki temu mogą lepiej zrozumieć świat i uniknąć podobnych błędów w przyszłości (np. „Jeśli będę rozpamiętywał w myślach spotkanie w pracy na którym mi nie poszło, dowiem się co jest ze mną nie tak”). Prawda jest jednak zupełnie odmienna. Udowodniono, że ruminacyjny styl myślenia zakłóca rozwiązywanie problemów i wyciąganie wniosków na przyszłość.

Ruminacyjny styl myślenia jest związany z depresją- angażowanie się w ruminacje zwiększa negatywny nastrój, ponieważ jest związane z szukaniem odpowiedzi na pytania dotyczące negatywnej natury/ cech osoby (np. „co jest ze mną nie tak”). Ponadto, zazwyczaj jedna odpowiedź nam nie wystarcza- zaczynamy myśleć „to nie może być tylko to”, i szukamy nadal odpowiedzi na pytanie „co jest ze mną nie tak”, co przyczynia się do obniżenia nastroju. (Nolen- Hoeksema, 2008).

Lyubomirsky and Nolen-Hoeksema (1995) odkryli że ruminacyjny styl reagowania zakłóca rozwiązywanie problemów, wbrew przekonaniom osoby która go stosuje mówiących tym, że jest on dla niej pożyteczny. Implikacje badań są więc takie, że odwrócenie uwagi od rozmyślań na temat własnej osoby będzie bardziej funkcjonalne niż próby korygowania procesów psychicznych.

Przykład ruminacji: “Czuję się strasznie. Dlaczego tak się czuję? Czy to kiedykolwiek się skończy? Nie daję już rady, nic mnie nie cieszy, w kółko jest tak samo. Wszyscy sobie radzą jakoś oprócz mnie. Dlaczego to mnie spotyka? Co to oznacza? Muszę być nienormalny. Powinienem być szczęśliwy a nie jestem. Dlaczego tak się czuję? Nie potrafię znaleźć wyjścia, odpowiedzi. To jest jak choroba która mnie przytłacza, i której nigdy się nie pozbędę” (Wells, 2009)

MYŚLENIE O ROZWIĄZYWANIU PROBLEMÓW, WYCIĄGANIE WNIOSKÓW

  • dotyczy przeszłych wydarzeń, ale jest skoncentrowane na znalezieniu odpowiedzi na pytanie „dlaczego popełniłem taki błąd, i co mogę zrobić w przyszłości aby uniknąć podobnego błędu?”
  • kończy się znalezieniem jednego lub kilku rozwiązań
  • nie polega na wielokrotnym odtwarzaniu swoich przeszłych błędów- jest krótkie i nakierowane na znalezienie rozwiązania na przyszłość
  • nie polega na negatywnym myśleniu o sobie
  • nie prowadzi do pogorszenia samopoczucia

JAK ODRÓŻNIĆ RUMINACJE OD MYŚLENIA NAKIEROWANEGO NA ROZWIĄZANE PROBLEMU (nauce na własnych błędach, wyciaganie wniosków)

Zapytaj sam siebie czy to myślenie pomaga mi rozwiązać mój problem? W jaki sposób? (jeśli tak- to nie są ruminacje) A może moje myślenie zakłóca moją umiejętność rozwiązywania problemów. I sprawia że czuję się coraz gorzej (jeśli tak- to ruminacje)

Opracowała: Justyna Piękoś

Czym są mediacje?

Mediacja to dobrowolne , poufne i niesformalizowane pozasądowe postępowanie w sprawach , w których możliwe jest zawarcie ugody , prowadzone miedzy stronami (uczestnikami) określonego sporu przez osobę trzecią – bezstronnego mediatora celem doprowadzenia do ugodowego załatwienia tego sporu.

Główne zasady mediacji:

– bezstronność

– poufność

-dobrowolność

-akceptowalność

– neutralność

Celem mediacji jest wypracowanie rozwiązania satysfakcjonującego strony konfliktu , a nie ustalenie kto ma rację w sporze!

Mediacja pozwala wypracować stronom akceptowalne rozwiązania problemu, dostosowane do ich indywidualnych potrzeb i oczekiwań.

Mediacja przyczynia się do skrócenia okresu trwania postępowania sądowego , jak również do zmniejszenia kosztów związanych z postępowaniem sądowym, realizuje konstytucyjną zasadę dostępu do wymiaru sprawiedliwości , zwaną potocznie prawem do sądu , w praktyce zaś rozumianą nie tylko jako zapewnienie szybkich i niedrogich procedur sądowych , ale także alternatywnych pozasądowych procedur rozwiązywania sporów.

Wszyscy rozwodzący się małżonkowie mają obowiązek przygotowania dla Sądu tzw. Planu Opieki Rodzicielskiej , zawierającego zasady na jakich będą współpracować w kwestii wychowywania wspólnych dzieci, sposobu alimentacji oraz kontaktów dzieci z rodzicem z którym dziecko nie mieszka. W sytuacji kiedy rodzicom trudno się porozumieć, są w konflikcie bądź mają odrębne zdanie – zalecana jest mediacja !

Opracowała: Izabela Górecka

Ta strona używa ciasteczek (cookies) dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close